Czy jedzenie owoców ma sens? Obiecałam Wam jakiś czas temu wpis na temat mojej diety owocowej (frutarianizm), bo nie ma miesiąca, żeby ktoś z Was mnie nie zapytał, czy nadal jestem na owocach i jak mi służy ta dieta?
Postanowiłam, że zrobię taką aktualizację tutaj opisując moje wnioski i wrażenia, po prawie 3 letnim okresie od momentu, kiedy na dietę owocową weszłam. A był to 3.11.2021.
Z dnia na dzień wykluczyłam nabiał, pieczywo, ryby, jajka, mięso ( od ok 8 – 10 lat nie miałam w ustach wieprzowiny, wołowiny i innych ssaków z wyjątkiem co jakiś czas niewielkiej ilość mięsa kaczki, kurczaka czy indyka). Owoce stanowiły wtedy ok 70% mojej codziennej diety i myślę, że zjadłam ich może w tamtym czasie spokojnie ponad tonę.
Ta decyzja, obok praktykowanej pracy mentalnej, była wtedy jedną z najlepszych jaką podjęłam w kwestii uzdrowienia swojego ciała i krokiem milowym w moim rozwoju.
Dlaczego?
Ponieważ nie ma nic cenniejszego od doświadczenia własnego, w którym poznajesz Siebie i możliwości swojego ciała, jednocześnie uwalniając się z szablonu mentalnego przejętego biernie od Innych. Poza tym jedzenie owoców ma naprawdę sens, ale musiałabym o wszystkich plusach napisać książkę, a takie już na rynku istnieją. Skupię się na aktualnych wybranych wnioskach.
Od wczesnej wiosny tego roku owoce jem głównie na śniadanie, potem czasami jeszcze w ciągu dnia. Pilnuję przerwy w jedzeniu w porze nocnej, minimum 12 godzin, docelowo chce mieć 16 godzin przerwy pomiędzy posiłkami i choć mi się to już udawało, postanowiłam osiągnięcie tego rozłożyć na dłuższy okres czasu.
Przede wszystkim mocno schudłam i poleciały mi włosy, choć wiedziałam, że tak może być, a po drugie poczułam, że naprawdę oczyściłam moje ciało z nagromadzonych toksyn i naturalnie zapragnęłam ponownie cieszyć się smakiem niektórych potraw. Postanowiłam zrobić krok w tył i sprawdzić jak moje ciało będzie reagować po takim resecie na różne potrawy. Powiem w skrócie, pewnych już nie akceptuje i objawia się to głównie zatrzymywaniem wody w ciele. Jest naturalną funkcja ciała na wprowadzenie w ciało kwasowej substancji, a niestety większość naszego popularnego, przetworzonego jedzenia jest kwasowa. Puchnięcie jako wzorzec emocjonalny to izolacja, dystans. Zadaj Sobie pytanie od kogo lub czego się izolujesz? Znaczenie ma tez lokalizacja ciała.
Najcenniejszą wartością w moim odczuciu jest to, że dotarłam do nowego zrozumienia, w którym ważniejsze od tego co jesz, jest postawa wewnętrzna z jaką do jedzenia podchodzisz oraz absolutne słuchanie swojego ciała z przestrzeganiem kilku uniwersalnych zasad, takich jak chociażby kwasowość i zasadowość produktów. Zasady te omawiam szczegółowo podczas Akademii Rozwoju Osobistego ALCHEMIA SIEBIE™, ponieważ wraz ze wzrostem świadomości potrzebna jest zmiana diety, żeby nadążyć fizycznie za zmianami.
Jedząc tak duże ilości owoców nie nabawiłam się cukrzycy, czego część osób się boi, robiłam co jakiś czas badania, by sprawdzić w jakim stanie mam ciało. Jedynymi trudnymi wyzwaniami po drodze były złe wyniki wątroby, które od momentu badania ( marzec ) przywróciłam do normy tylko owocami, ziołami i pracą mentalną w ciągu pół roku oraz zapalenie obręczy barkowej, którą też podobnie wyprowadziłam, ale z pomocą akupunktury i fizjoterapii. Wypiłam w tym czasie mnóstwo ziół i kilka razy przechodziłam wysokie gorączki, po których kolejne przewlekłe dolegliwości, czasami przechodzone w dzieciństwie, odzywały się, by całkowicie zniknąć.
Każdy dzień był tak intensywny w doznania, ponieważ zaangażowałam się w temat odżywiania na całego i gdybym miała opisywać każde moje wrażenie, myślę, że powstałaby z tego książka. W związku z moim wykształceniem i wieloletnią praca z ciałem ( instruktor zawodu kosmetologa) oraz naturalnym pociągiem do zgłębienia ostatecznie tego tematu, miałam przez moment chęć zajęcia się tym tematem zawodowo i przeprowadzaniem ludzi przez detoks, ale po kilku próbach zachęcenia moich Klientów do tego stwierdziłam, że to niewdzięczny temat dla mnie. Przy mojej wiedzy jak działa energetyka ciała, postanowiłam w trakcie mojej Akademii poświęcić jedno spotkanie temu tematowi, by podzielić się wiedzą na temat chemii jedzenia i funkcjonowania naszego ciała w kwestii pracy układu krwionośnego (kuchnia ciała) oraz limfatycznego wraz z wydalniczym (łazienka ciała).
Na potrzeby tego wpisu ograniczę się więc do moich wniosków, obserwacji i wiedzy, jaką zdobyłam przedstawiając je w krótkich podpunktach. Możesz je uznać, albo odrzucić.
♥ Owoce są absolutnie najlepszym pokarmem ze wszystkich, eliminują chęć na słodycze, zwłaszcza, gdy pracujesz umysłowo, ponieważ paliwem dla mózgu jest glukoza oraz nawadniają komórkowo, w ogóle prawie nie piłam wody, kawy nie piję już 4 lata. Nie wolno ich tylko łączyć z białkami, tłuszczami i węglowodanami. Minusem jest ich szybkie trawienie i częste uczucie głodu. Moim niesamowitym odkryciem było to, że do głodu można się przyzwyczaić i z nim normalnie funkcjonować. W związku z uwolnieniem ciała od nieustannego trawienia wielu przetworzonych produktów i większego nawodnienia ciała pojawia się miejsce, by ciało mogło wyewakuować ze swojej przestrzeni nagromadzone z dziesiątek lat metabolity, zwłaszcza z kończyn. Trzeba zrobić na to przestrzeń i zmierzyć się z brakiem energii na inne aktywności. Niesamowicie zwiększyła mi się tolerancja na upał, lekko mi się oddycha i przestałam się pocić. Moje ciało stało się bardziej elastyczne, bez ćwiczeń fizycznych. Przez te prawie 3 lata przeszłam przez apetyty na różne owoce. Zaczęłam od tych najbardziej czyszczących układ limfatyczny ( melony i arbuzy) co z perspektywy czasu uważam za błąd, potem pomarańcze, w sezonie wiadomo truskawki, maliny, czereśnie, borówki, gdzie w ubiegłym roku przez kilka miesięcy miałam fazę na jabłka, a cytrusy poszły w odstawkę. Tego lata prym wiodą borówki, jem je średnio kg dziennie. Jabłko jest dla mnie najdoskonalszym owocem ze wszystkich.
♥ Przetworzone jedzenie niesamowicie tłumi emocje, kiedy przechodzisz na jedzenie owoców sensytywność układu nerwowego jest spotęgowana, co bez umiejętności z ich uwalnianiem może być nie do przejścia dla osób niezaangażowanych w pracą nad samoświadomością, zwłaszcza z „cieniem”. Przetworzone jedzenie jest najbardziej uzależniającym produktem, szczególnie przez chemiczne dodatki i aromaty oraz ciepło, sama tego doświadczyłam. Poza tym od Dziecka uczymy się koić jedzeniem. O emocjonalnym jedzeniu przeczytasz tutaj.
Nie ma jednej uniwersalnej diety dla wszystkich, Człowiek jest wszystkożerny, wystarczy zwrócić uwagę na inne kultury. Jesteśmy jednym gatunkiem, który w zależności od rejonu świata żywi się czymś innym. To co jedzą Inni, Nas może przyprawić o dreszcze, a oni też funkcjonują. Z moich obserwacji wynika, że umiar przy jakimkolwiek produkcie jest najlepszy. Teraz jestem na etapie uważnego podążania za potrzebami ciała, wiedząc kiedy kieruje mną smak, a kiedy potrzeba ciała oraz kiedy zjem coś z automatu. Świadome jedzenie jest fantastycznym doznaniem.
♥ Sposób metabolizowania jedzenia jest uzależniony od stopnia zharmonizowania Energii Człowieka, na którą przede wszystkim wpływają przekonania, wierzenia, pragnienia, oczekiwania oraz bieżące zewnętrzne wpływy chemiczne i fizyczne.
Nie ma jednego lekarstwa, które zadziała na wszystkich jednakowo, kiedy podstawa rozumienia jak działa Człowiek jest wadliwa. Absolutnie dla zdrowia ciała i jego witalności najważniejsza jest postawa wewnętrzna. Jeżeli nie zrozumiesz jak działasz, nie potrafisz korzystać z własnego przewodnictwa emocjonalnego, by harmonizować swoją energię, to podążanie za wskazówkami Innych co masz jeść, kiedy i jak nie przyniesie Ci oczekiwanych rezultatów w postaci zadowalającego Cię wyglądu czy zdrowia oraz codziennej radości.
Widzimy to na przykładzie meneli, którzy żyją, choć zgodnie z naukowymi badaniami powinni się wykończyć błyskawicznie od ilości toksyn i niehigienicznego trybu życia oraz osoby bardzo zdrowo zachowujące się, które także chorują czy nagle umierają. Samo „zdrowe jedzenie” i sport nie wystarczą, by osiągnąć satysfakcję w pełni. Pełnia jest z połączenia ciała, umysłu i Duszy. To z miejsca duchowego połączenia wiemy co jest dla Nas najlepsze, a umysł służy temu, by to zorganizować. To z tego miejsca czujemy INSPIRACJĘ by zjeść właśnie to, albo wprowadzić dodatkowy ruch. Idealnym rozwiązaniem dla każdego ciała jest spacer.
♥ Podsumowując moje doświadczenia w temacie jedzenia owoców. Taka dieta jest możliwa dla każdego, kto bardzo ją czuje i w pełni się w nią zaangażuje przestawiając STOPNIOWO swoje ciało na takie żywienie. Moim zdaniem jest możliwa w naszym kraju, ale tylko dla wytrwałych, bo trzeba mieć regularny dostęp do świeżych owoców. Liczy się intencyjna podstawa przejścia na jedzenie owoców z przewagą na „Tak, chcę tak jeść ponieważ to mnie uskrzydla i daje mi radość”, zamiast „Musze tak jeść, bo jeśli nie to wszystko inne mi zaszkodzi”. Doświadczyłam tego na własnej skórze. To moim zdaniem najważniejszy czynnik, a już w praktyce opieranie się na wiedzy kompetentnych osób, jak taki detoks przebiega oraz obserwacja Siebie. Uważam także, że warto to robić stopniowo poprzez zastępowanie jednego produktu drugim. I tutaj trzeba być naprawdę przytomnym, ponieważ moda na weganizm spowodowała ogromny wysyp jedzenia, które jest tak sztuczne, że przetrawienie tego i eliminacja odpadów pochłonęłaby ogrom energii ciała. Po moim doświadczeniu uważam, że…
tylko pełna akceptacja Siebie jako całokształtu i wibracyjne zestrojenie ciała z umysłem i Duszą oraz prowadzenie Siebie w taki sposób, by wibracyjne zharmonizowanie swojej energii stało się Twoim absolutnym priorytetem, poprowadzi Cię do osiągnięcia i utrzymania ciała jakie pragniesz.
Potrzebujesz zabrać uwagę z kondycji, doświadczeń czy opinii Innych osób i nauczyć się słuchać przewodnictwa własnej Istoty, czyli odzyskać sprawną komunikację pomiędzy Tobą (częściami fizycznymi) a Tobą (częściami niefizycznymi). Potrzebujesz poznać funkcjonowanie swojego ciała, by wiedzieć kiedy jakie „paliwo” do niego wlewać, by ciało miało jak najwięcej energii, bo wtedy czujesz się wspaniale.
Równowaga pomiędzy odpowiednim jedzeniem a radością z niego i życia jest najistotniejsza. Więcej na temat równowagi przeczytasz tutaj
Połącz się z Sobą, a poczujesz co jest dla Ciebie najwłaściwsze na dany moment, bo pamiętaj, że życie to nieustanna zmiana i to, co może służyć Tobie dziś, za jakiś czas przestanie.
Jedzenie jest mocno zintegrowane ze stanem wibracyjnym Twojego ciała, dlatego jedzenie z przyzwyczajenia, albo „bo wszyscy wokół tak jedzą” jest nieporozumieniem. Jedzenie i umysł jest lekarstwem. Kropka. Mam 46 lat i nigdy jeszcze nie czułam się tak zdrowa jak obecnie. Nie biorę ŻADNYCH leków, suplementuję się wit. z grupy B, Omega 3 i magnezem, nie stosuję filtrów słonecznych ( chyba, że jestem nieopalona i miałabym leżeć plackiem na plaży, albo nagle polecieć do kraju o intensywnym nasłonecznieniu). Słońce to życie.
Czy przejdę na frutarianizm? Raczej nie, ale jedzenie owoców pozostaje ze mną na stałe, w sezonie letnim zwłaszcza, czuję wtedy ogromna obfitość, bogactwo i wdzięczność.
W kwestii odżywiania stałam się swoim wyłącznym autorytetem i w zależności od sytuacji na bieżąco decyduję co, kiedy i ile znajdzie się wewnątrz mnie, bo to i tak ja muszę to przetworzyć, zużywając na to energię. I tutaj podstawowe, bieżące pytanie jest takie: czy mi to jedzenie doda energii czy zabierze? Warto je Sobie zadawać planując zakupy i posiłki. Mi jedzenie owoców zawsze daje powera oraz wyzwala radość.
Uważam też, że samoregulacja jedzeniem jest niezbędna dla osób, które mają nadwagę czy wszelkiego rodzaju schorzenia ciała, ale trzeba to bardzo mądrze przeprowadzić, oczywiście w zgodzie z Sobą. Przymus do jedzenia czegoś, co staje nam w gardle, albo mamy odruch wymiotny to przemoc wobec Siebie i kompletnie nie ma sensu.
Uświadom Sobie tylko, że właściwie nikt nie ma takich odruchów na jedzenie owoców. Przynajmniej ja nie znam nikogo ze swojego otoczenia mającego niechęć do smaku owoców, najwyżej z wytworzoną sztucznie fobią przed cukrem z nich. To chyba o czymś świadczy.