Inaczej łakomstwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu czyli pochłanianie większej ilości pokarmów i napojów, niż potrzebujesz do swego życia.
Swojego…co oznacza, że jesteś jedyną osobą, która wie…czuje, ile potrzebuje.
Skąd to wiesz?
Posiadasz taki mechanizm w swoim mózgu, połączony ze swoim żołądkiem, który zwiemy ośrodkiem sytości. Całym układem zarządza podświadomość.
Kiedy żołądek jest wypełniony pożywieniem, a potrzeba organizmu na określoną wibrację pożywienia jest zaspokojona, wtedy czujesz STOP i wiesz, że już ani kęsa więcej nie masz ochoty włożyć do ust.
Więc dlaczego wkładasz?
Wszystko zaczyna się w dzieciństwie…
Jedzenie jako oznaka miłości.
Dla noworodka karmienie to bliskość, maksymalne skupienie Matki na nim. A za uwagą idzie energia.
To uwagi i energii potrzebujemy najbardziej dla rozwoju.
Dzieci pragną jej najbardziej na świecie i zrobią wszystko, by jak najczęściej kierować wzrok rodzica na siebie, nawet za cenę gniewu ( to też energia).
Zauważ, że dzieci wcale nie potrzebują dużo jedzenia, a mają mnóstwo energii. Rozwijają się, często nie jedząc nic z tego, co jeść powinny wg wszelkich wytycznych specjalistów od żywienia ( mam na myśli tutaj produkty naturalne, np. dziecko je tylko bułkę, albo jabłuszko, za to pluje marchewką. Nie myślę o sztucznych deserkach itp. czyli pseudojedzeniu).
Często z braku umiejętności wyrażania miłości, jedzenie staje się jedynym elementem okazywania uczucia. Matka dogadza swojemu dziecku przygotowując mu ulubione dania, bo tylko tak potrafi wyrazić swoją troskę i miłość.
Umysł koduje… jedzenie = uczucie.
Kiedy tylko poczujesz się samotnie, brak Ci kogoś okazującego Ci uczucia to umysł mówi: „zjedz coś, poczujesz się dobrze, dostaniesz miłość”…więc…
JESZ.
****
Jedzenie jako koiciel.
By zająć czymś malucha, ciagle dostaje on coś do rączki, a to flipsa, a to skórkę chleba, a to ciasteczko. Maluchowi wyżynają się zęby, więc fajnie jak coś żuje, bo dziąsła mają ulgę, a opiekun chwilę spokoju. Jeżeli mu smakuje, to skupia się na doświadczaniu smaku i przestaje żądać uwagi, choć na chwilę.
Jedzenie staje się odwracaczem uwagi, zabawiaczem, dostarczycielem przyjemności.
Jedzenie to najczęściej jedyna rzecz łatwo dostępna dla małego dziecka w chwilach, kiedy nie wie jak poradzić sobie z negatywnymi emocjami oraz w chwilach nudy. Istotnym jest fakt, że jest to czynność akceptowana społecznie. Nikt tego nie krytykuje. Niby.
Absolutnie nie jestem za tym, by zabierać maluchom przekąski, bo czasami to jedyna opcja, by mogły rozładować powstałe napięcie. Dzieci i tak mało mogą. Warto ograniczyć te pełne cukru i sztucznych składników, a podawać najprostsze z możliwych i naturalne.
W końcu to Rodzic robi zakupy, prawda? Czyjaś ręka wkłada jedzenie do koszyka.
Jeśli odczuwasz teraz jakikolwiek dyskomfort w ciele…oddychaj nim, pozwól sobie doświadczyć każdej pojawiającej się emocji.
Nudzisz się? Nie wiesz co ze sobą zrobić? A jak nie wiesz, to najczęściej…
JESZ.
Często bezmyślnie. Skąd Ci się to wzięło?
Chcąc, by dziecko zjadło posiłek opiekun sadza je przed telewizorem, albo zabawia. Uwaga idzie na coś innego niż odczuwanie jedzenia, a umysł nie rejestruje wtedy momentu STOP wysyłanego przez żołądek do mózgu. Większe porcje stają się nawykiem, tak samo jak jedzenie przy oglądaniu filmu.
Zauważ, że ten nawyk wykorzystują kina, oferując tuczące i wielkie przekąski, które widzowie bezmyślnie pałaszują.
Odmówisz dziecku takiej przyjemności? Sobie odmówisz?
O nie…przecież wszyscy kupują, ty też, oczywiście by nie być gorszą, więc czy jesteś głodna czy nie…
JESZ.
****
Jedzenie jako oprawca i środek manipulacji.
Dziecko czuje, ile może zjeść. Jedno potrzebuje więcej, drugiemu wystarczy łyżka pokarmu.
„Dobra” Matka i „dobre” Babcie, to takie co dbają o brzuszki dzieci. Tylko trochę jest w tym prawdy.
Nasze Babcie, Prababcie, często doświadczały głodu ( wojna, bieda) trzeba się było najeść do syta, jak była taka możliwość.
Umysł to automat, a ciało zapisuje każdą informację w swoich komórkach.
Większość z nas żyje w nieświadomości, korzystając z przekonań zgromadzonych w swoim Rodzie. Ich zmiana to wysiłek, większość nie jest w stanie go podjąć. I przede wszystkim najpierw muszą się o tym dowiedzieć. Edukacja to ratunek!
Ośrodek sytości krzyczy STOP, ale trzeba jeszcze:” za mamusię, za tatusia etc.”
Babcie chcą widzieć swoje wnuki pulchne i rumiane, bo wtedy nie „umrą z głodu”. Z troską patrzą na swoje wnuczęta i ze smutkiem mówią: „Dziecko coś ty taka chuda, mizerna jakaś!!!”
Nadmienię, że komentowanie czyjegoś ciała to przekraczanie granic ( występujesz tu w duecie ofiara – oprawca dopóki sobie tego nie uświadomisz).
Wibracja głosu w takim komentarzu pełnym obawy lub oburzenia sugeruje, że coś jest z Tobą nie tak, więc…
JESZ.
Często, by nakłonić dziecko do zjedzenia dodatkowej łyżki wywołuje się poczucie winy sformułowaniami typu: „chyba kochasz Mamusię? Tyle się dla Ciebie nagotowała, a Ty teraz nie chcesz jeść?”
Przypomnij sobie swój zestaw sformułowań z dzieciństwa, nie po to, by szukać winnych, ale by uwolnić Siebie. Większość osób jest nieświadomych, a nasi Rodzice często nie mieli takich możliwości jak my obecnie…chociażby dostęp do internetu.
Jedzeniem można doskonale manipulować innymi, dziecko nie jedząc ma często całą uwagę rodziny, a to też energia. Kiedy brak też właściwej ( miłość), taka też się przyda.
Poczucie winy ma tutaj kilka przebrań.
Bycie łakomym to grzech, coś złego, w czym utwierdza nas religia.
Spróbuj złamać post, a mgła wyrzutów sumienia zaraz spowije Twoje serce i będziesz szukać kary, dla swojej słabej woli.
Jeżeli nie wywołałam jeszcze w Tobie zbyt silnego oburzenia, to spojrzyj na ten aspekt na chłodno, okiem obserwatora…może zauważysz wtedy niespójności, chociażby pomiędzy apetytem swoim, a głosicieli tej prawdy.
Nic tak nie obniża Twojej wibracji i nie odbiera Ci siły jak poczucie winy.
To kod, który absolutnie trzeba usunąć z pamięci komórkowej, by czuć się wolnym i spełnionym. Jeżeli samodzielnie nie potrafisz, możesz skorzystać z mojej pomocy.
****
Jedzenie i lęk przed odrzuceniem.
Kiedy ktoś z rodziny jest ciągle na diecie z lęku o przytycie, umysł dziecka to koduje.
Tycie to coś złego, wywołującego dyskomfort.
Nikt nie chce być gruby…to słowo już niesie ze sobą ciężar negatywizmu.
A grube jest inne…powolne, czerwone, spocone, odrzucone, niechciane…
Już w brzuchu Mamy dziecko koduje jej lęki, o to, że utyje. Większość Kobiet się tego obawia, najbardziej w okresie ciąży, właśnie przytycia i utraty atrakcyjności.
Dziecko słyszy i koduje od urodzenia komentarze swoich bliskich dotyczące innych osób.
Problemem jest to, że z jedzenia nie da się zrezygnować.
Zauważ, że 2-3 latek nie przejmuje się za bardzo swoim ciałem i jego kształtem. Dramat zaczyna się w przedszkolu, kiedy spotyka inne dzieci często wyrażające oceny zasłyszane w domu lub telewizji.
Nie uczymy dzieci patrzeć na każdego człowieka jak na unikalność i nadawać różnicom pozytywne, bądź neutralne znaczenie.
Inność się krytykuje.
Umysł wiąże jedzenie z byciem grubym i jedzeniu nadaje negatywne znaczenie. Okres nastoletni, to prawdziwe piekło na ziemi dla takiej osoby niosącej powyższe.
Powstaje kod… jem = tyję. Przypominam, to podświadomość zarządza Twoim metabolizmem.
Każda myśl wpływa na receptory błony komórkowej każdej komórki Twojego ciała.
Udowodnił to swoimi badaniami genialny naukowiec, uznany cytolog dr Bruce Lipton.
Bardzo polecam jego książkę „Biologia przekonań” i zachęcam, by zapoznać się z jego wykładem.
Ten lęk jest jak wirus, trzeba go sobie uświadomić i zintegrować w swoich komórkach.
****
Gdy utyję, jestem większa! Widoczna! Zauważą mnie!
Jasne, że wcale tego świadomie nie chcesz, ale podświadomość chce odgrodzić Cię od cierpienia emocjonalnego, wielokrotnie takie paradoksy odkrywałam z moimi klientami.
Ciało rozrastając się:
- odgradza się od świata, chroniąc nadwrażliwą osobowość
- ma nadzieję, że zostanie wreszcie zauważone…oczywiście przez któregoś z Rodziców.
- tłumi energię, bo nie może jej w sposób swobodny wyrazić. Blokadą są konflikty w podświadomości typu: „nie wolno się złościć, takich złośników nikt nie lubi, masz być grzeczna/y” itp. Złość, gniew wiodą tutaj prym.
- przekonanie, że u nas wszyscy tyją, są grubi, nadwagę mamy w genach itp.
- w ciele mamy cały “magazyn” emocji problemów, które niesiemy za innych. Da się ten magazyn opróżnić.
To wszystko są myśli, przekonania, WZORY, które można i da się zmienić.
Jedzenie to przyjaciel.
Coś, co wspiera nasze życie, dostarcza wrażeń, wzbogaca, uprzyjemnia, łączy.
Jeśli jest Twoim wrogiem i całą sobą chcesz zmiany, to zapraszam na sesję indywidualną.